Święta za nami,więc można nabrać troszkę oddechu. Wszyscy wiemy, że okres przedświąteczny , to baaaardzo gorący czas dla każdego , a zwłaszcza dla osób które zajmują się rękodziełem . Jak zdążyć ze wszystkim , kiedy pomysły pączkują jak bakterie? Chciałoby się zrealizować każdy, ale nie da rady....... Mnie choroba zabrała aż 2 tygodnie..... to bardzo dużo. Zdajecie sobie sprawę ile można za ten czas zrobić?....No właśnie. Mnie tego czasu brakło. I pomimo , że miałam nieprzespane noce ( a rano na 7:00 do pracy ! ) , to uważam, że dla radości jaką okazali obdarowani warto było! Część prac pokazałam wcześniej. Dziś czas na następne. W tym roku , postanowiłam, że wszystkie prezenty wykonam własnoręcznie. Są ogromnie zróżnicowane , ale w dużym stopniu postawiłam na mixmedia. Niestety, zdjęcia kiepskie, gdyż robione albo wieczorem ,albo w nocy . W ciągu dnia pracuję , toteż najlepsze oświetlenie nie dla mnie. Jednak wrzucam, bo może mimo wszystko kogoś zainspirują, lub coś podpowiedzą :) . Prace podzielę na różne posty, gdyż w jednym, to byłoby nie do przełknięcia. Pokaz zacznę od końca, czyli zobaczycie tegoroczną choinkę, na której oprócz lampek, łańcucha z perełek i kokardek , wszystkie ozdoby zrobione zostały przeze mnie. I wiecie co? Wyglądało to fantastycznie! Jak za dawnych lat....... Zapraszam ! :)
Dla przypomnienia, te wszystkie ozdoby możecie pooglądać
tutaj i
tutaj i
tutaj i
tutaj i
tutaj . Czas świąt poprzedzają chwile, w których nie tylko myślimy o sprawach duchowych, ale także tych bardziej namacalnych czyli symbole, potrawy,ozdoby,prezenty....... U nas jak co roku, prezentów do pakowania było co niemiara. I jak co roku, robiłyśmy to we dwie z córką , a nasi mężczyźni w tym czasie wykonywali inne prace przedświąteczne. Ponieważ różnorodność przedmiotów była ogromna, to i pakowania było wiele. Robiłyśmy to na stole jadalnianym, z uwagi na jego ogromny rozmiar. Tam leżały papiery,wstążki,sznurki,kleje, lepce , nożyczki,noże i mnóstwo innych potrzebnych akcesoriów. Do momentu pakowania prezentów dla innych, robiłyśmy to zgodnie obok siebie. Ale kiedy przyszła pora na pakowanie prezentów dla siebie nawzajem, ja zeszłam do podziemia ( najzwyczajniej weszłam pod stół) a córka co chwilę biegała do garderoby, co rusz przymierzając pudełka i papiery. Ktoś patrzący z boku, pomyślałby,że ogląda kabaret HRABI . Hihihi....Czasami trzeba pracować w trudnych warunkach ;).
Praca wre.....
Popakowane
I już pod choinką.......
I zapraszam do następnego posta.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz